Spotkałam się niedawno z panią Agnieszką, która od trzech lat porusza się na wózku inwalidzkim po wypadku, który spowodował uraz jej rdzenia kręgowego. „Zanim zaczęłam poruszać się na wózku, nie zdawałam sobie sprawy, że miasto jest do tego aż tak nieprzystosowane” – skarżyła się. Słowa pani Agnieszki dotknęły mnie głęboko. Podkreślała, że nie chce współczucia ani litości; pragnie, aby Kraków był miejscem przyjaznym dla osób na wózkach.
Takich osób, jak pani Agnieszka, jest w naszym mieście tysiące. Codziennie zmierzają się z barierami architektonicznymi, które dla innych mogą wydawać się nieistotne, lecz dla nich stanowią poważne utrudnienie. Muszą pokonywać wyższe krawężniki, stopnie – przeszkody nie do przejścia dla kogoś, kto nie może po prostu wstać z wózka.
Dlatego apeluję o to, by nasze miasto zintensyfikowało działania na rzecz likwidacji barier architektonicznych. Osoby poruszające się na wózkach inwalidzkich, takie jak pani Agnieszka, płacą podatki i zasługują na to, by móc swobodnie poruszać się po Krakowie. Nie chodzi tu o przyznawanie przywilejów, lecz o zapewnienie podstawowego prawa do swobodnego poruszania się.
Jako mama syna wiem, jak wielkim wyzwaniem może być nawet prosty spacer po mieście, kiedy napotyka się na bariery. Usunięcie tych przeszkód ułatwi życie nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale również rodzicom z wózkami, a także wielu innym grupom mieszkańców naszego miasta. Musimy razem pracować nad tym, aby Kraków stał się miastem dostępnym i przyjaznym dla wszystkich. Zobowiązuję się, że będę działać na rzecz zmian, które sprawią, że nasze miasto stanie się bardziej otwarte i dostępne.